poniedziałek, 22 lipca 2013

Delikatne szczucie :D

Wstaliśmy niecałą godzinę temu, bo wróciliśmy dzisiaj chwilę przed 4 rano. Cała podróż zajęła nam około 14h, bo GPS w pewnym momencie, a właściwie w dwóch momentach coś "odwalił" i pokierował nas tak, jak nie chcieliśmy. Do tego doszły postoje na tankowanie, jedzenie i rozprostowanie zastanych kostek. Ale w tę stronę nie na sen. Ja też dzielnie nie zmrużyłam oka i dotrzymywałam T. towarzystwa w niedoli niespania i czuwania nad przebiegiem drogi, która - jak to zwykle bywa - dziwnie minęła trochę szybciej niż w tamtą stronę. (Jeśli ktoś wie dlaczego tak się dzieje, to słucham :D)

Tu następuję wyrażenie "ciąg dalszy nastąpi" i póki co zostawiam Was z tym pewnie lekkim nienasyceniem spowodowanym ilością informacji w poście, ale muszę, jak to mawia T. - "ogarnąć temat", którym akurat dzisiaj jest porządek, bo przed wyjazdem zostawiliśmy tu jakąś totalną masakrę spowodowaną pakowaniem i przygotowaniami a teraz nie da się siedzieć...

Żeby nie było tak krótko (przynajmniej wizualnie) - zostawiam Was trochę tematycznie z moją jedną z ulubionych scen z "Misia":

Janek: Boże mój. No kochany pan, skąd się pan tu… znalazł z kraju… co za niespodzianka. I na dłużej, do świąt pan zostanie. Musi pan koniecznie tutaj u nas zostać.
Miś: Zobaczymy.
Janek: A niechżesz Pan siada i opowiada! Nowiny! Nowiny!
Miś: Nowiny, jak nowiny, panie Janie kochany! Najważniejsze, że pana widzę w zdrowiu, dzięki Panu Bogu Najwyższemu! I daj Panie Boże tak dalej! A ja jak po ogień wpadłem bo… do mojej kasetki, bo chce jeszcze… wie Pan… z czekiem przed zamknięciem banku zdążyć…
Janek: No ale przecież musi pan jeszcze coś zjeść.
Miś: Nie, nie jestem głodny. Później zjem…
Janek: Tu nikt nic nie ruszał.
Miś: Tak wiem, bardzo dobrze! Ja zabieram ze sobą książeczkę i później wpadnę, panie Janie, pogadamy, później, później, panie Janie kochany, później… Aha, najważniejsza rzecz, bym zapomniał… kamyk, o który pan prosił z… Jeleniej Góry przywiozłem.
Janek: Z Jeleniej?!
Miś: Z Jasnej Góry oczywiście! Pamiątka. Pan wie, kto po nim stąpał… Tu kładę, panie Janie kochany… wieczorem będzie czas pogadać sobie o starych Polakach, a na razie…
Janek: No, ale przecież…
Miś: Wieczorem ! Wieczorem ! Wieczorem !

Ja też - wieczorem! wieczorem! wieczorem!
 

DN na luzie o guzie

4 komentarze:

  1. To spokojnego odpoczywania i ogarniania spraw po wyjeździe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, w ogóle cały film kocham i ZAWSZE jak leci w tv, to oglądam obojętnie w którym momencie włączę. Tak samo Seksmisja albo Sami Swoi... Te nowe komedie polskie w ogóle do mnie nie przemawiają... Może poza Nigdy w życiu, ale to już nie takie nowe... :)

      Usuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!