sobota, 3 marca 2018

nikt nie mówił, że będzie łatwo, miło i przyjemnie

Moja 22. opaska (!!! :D)

Długo wyczekiwane przez nas badanie prenatalne pokazało, że serce Fasolki nie bije od 2 tygodni, więc następnego dnia pojechaliśmy do szpitala, gdzie na czczo czekałam do 18:00 na (ładnie mówiąc) łyżeczkowanie (brzydziej - skrobankę). Cud Fatima, było, ni ma.
Czy było mi smutno/ przykro...? - Bardzo, bo byłam taka szczęśliwa!!! Zdecydowanie to był najlepszy luty w moim życiu. (1.II się dowiedziałam a 28.II miałam zabieg)

Co teraz? - Teraz nic. Czuję się bardzo dobrze, nic mnie nie bolało (ani nie boli - nawet serce).
Za trzy tygodnie mam jechać po wyniki badań histopatologicznych. Za trzy można (nie którzy lekarze nawet zalecają, że wtedy jest dużo łatwiej) się znowu starać o dziecko. I taki mamy plan. Z tym, że już po rezonansie, bo szkoda przekładać termin, a miesiąc przecież nas nie zbawi.

No i tyle.
W razie pytań jestem do dyspozycji.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Kolejny, bardziej ekscytujący etap mojego życia...

Ostatnio ku mojemu sporemu (chociaż absolutnie nie "całkowitemu") zdziwieniu dowiedziałam się, że mimo mojego glioma mixtum oligoastrocytoma anaplasticum, kraniotomii, radio-, chemioterapii i Hashimoto... jestem w ciąży. Mimo potwierdzonego przez ginekologa stanu, w którym się obecnie znajduję, są momenty, kiedy w ogóle w to nie wierzę! Może dlatego, że nie mam/miałam żadnych objawów, które zwykle sugerują bycie przyszłą mamą. Mamą? Że ja? Ja mam być.... mamą? ...yeah, right...
Mój ginekolog zlecił komplet badań, których wyniki każdego poszczególnego czynnika są w normie :D Najważniejsze... nie mam kiły (!!!) hurra!!! Ani HIV!!! double hurra!!! Moje TSH - książkowe. NIGDY nie było tak niskie <3 
Dzisiaj planuję pochwalić się mojej Pani onkolog, która, pamiętam jak dziś - przyszła do mojej sali, wzięła krzesło, usiadła przy łóżku i poinformowała mnie, że w związku z moim leczeniem, itp,itd, wysoce prawdopodobne jest, że mogę nie móc mieć dzieci. Nigdy bym nie przypuszczała, że po pięciu latach będę do niej dzwonić z wiadomością, że się myliła.
Jestem tak strasznie podekscytowana, że nie da się tego opisać. Oczywiście wszyscy się cieszą, kibicują nam i obdarzają mnie cudownymi uśmiechami :D Mnie samej uśmiech nie schodzi w twarzy. Stałam się bardziej wyrozumiała, mniej się denerwuję na innych, ba! nawet zaczęłam dbać o zdrowe odżywianie! (Czy tortilla z kfc na dowóz się liczy? No pewnie, że nie!) 
Ponadto zauważyłam u siebie syndrom "wicia gniazda", hahaha. Chodzę po domu i wiję. A potem odwijam i znowu wiję, zmieniam piętro, wiję, uwijam, poćwiczę, wiję, śpię, sikam, jem i tak w kółko. 
Póki co rosnąca we mnie fasolka ma 9 tygodniu i około 3 cm. Następnym razem zobaczymy się 28 lutego, 7 marca a na żywo w połowie września. 

noityle.