Miałam w planach zdjęcie wenflonu.
(Hahaha... JA miałam w planach... Tssss... Dobre!)
Po to żeby sobie śmignąć w tą cudną pogodę do miasta na małe zakupy. Oczywiście kosmetyczne, bo jestem tu prawie jak na odwyku, a dlaczego mam się pozbawiać jeszcze i tej przyjemności? Jeszcze spałam, jak o 8.00 zasmyrała mnie w rękę pielęgniarka z aresenałem butelek gotowych do podpięcia do dłoni mej osobistej prawej. Potem piłam i piłam chyba do 11.00. W międzyczasie była duża, czwartkowa wizyta różniąca się od pozostałych tym, że na nią przychodzą "wszyscy święci", czyli wszyscy lekarze z profesorem na czele, któremu moja pani doktor opowiada o swoich pacjentach (inni lekarze o swoich): kto zacz, co mu jest, co mu robią i co dalej. I tak dalej. A człowiek, w tym wypadku ja, siedzę i się pięknie uśmiecham słuchając każdego zdania. Jej wypowiedzi na mój temat się od siebie co tydzień nie różnią prawie niczym. Jedynie tym, że pani mówi, że to już, jak dzisiaj 20-te naświetlania, za tydzień powie, że 25-te. (O jaaaa... a potem jeszcze tylko 5 :D:D:D:D)
Poza tym w czwartki salowe, i nasza oddziałowa pielęgniarka - pani Terenia, dostają wściku. Sprzątają jak szalone. Poza Terenią, bo Terenia to szycha i ona tylko nas goni, żebyśmy nie wieszały ubrań na stojakach od kroplówek. A tu jest tyle miejsca, zwłaszcza dla tych, co są na tak długo jak ja, że nie ma innej możliwości, jak tylko korzystać z tych kikutów. Oczywiście potulnie ściągamy i wieszamy za łóżkami i wtedy "czego oczy nie widzą..."
Dzisiaj wróciła Mirka. Ta śmieszna od tekstu z wyjmowaniem oka i odkręcaniem drewnianej nogi, dla przypomnienia -> Pierwszy dzień naświetlań - IO dej for. Niestety (dla niej oczywiście stety!) wychodzi jutro, bo przyszła na dwa dni na "chemię". Dowalili jej poza tą jeszcze dwie. Razem będzie miała 9, ale już jest po 6-ciu. I po iluśtam naświetlaniach. Ta też sobie tu pomieszka. Niestety nie jest z nią najlepiej, ale tryska energią i jest przesympatyczna. Opowiadała mi dzisiaj o swojej teściowej, która też tu leży, III piętra wyżej. Nie porównując i nie licytując się na raki, Mirka ma o wiele gorzej, a nie zachowuje się tak jak ta jej teściowa, która ma wielki problem z tym, że schudła i wypadną jej włosy. Niektóre kobiety właśnie z tym mają największą bolączkę, ale o tym już pisałam. Cóż, każdy reaguje inaczej i radzi sobie jak umie w tej, nie ukrywajmy, dość trudnej sytuacji.
Jak ja sobie radzę? Hm... Wbrew pozorom różnie, bo i mnie czasem dopada jakiś mały smuteczek. Właściwie częściej dopada mnie złość. Nie, nie na Pana Boga. Nie zadaję sobie też pytania "Boże, dlaczego JA? Dlaczego akurat mnie to spotyka?" Widocznie tak miało być i już. Challenge accepted! Jestem zła, że muszę tyle czasu na to poświecić zamiast zająć się czymś innym, przyjemniejszym.
Ogólnie, to "mam gdzieś", co się ze mną działo i dzieje od grudnia. Na pewno znoszę swój własny stan lepiej, bo dotyczy tylko mnie. Jakby dotyczył kogoś z moich najbliższych, to pewnie byłoby gorzej i nie byłabym, uważam, tak "w kupie" jak teraz. Nie powiem, że nie zależy mi na moim własnym zdrowiu, ale wolę, że dzieje się to ze mną, a nie z kimś kogo bardzo kocham. Siebie też kocham, ale wiecie o co kaman. I tak od początku najbardziej martwiłam się tym, jak moja rodzina to zniesie i zależało mi, żeby się nie zamartwiali za bardzo, bo przecież wszystko jest OK. Będzie, co ma być i na niektóre rzeczy nie mamy wpływu i trzeba je zwyczajnie zaakceptować. Nie mniej jednak cieszę się, że dotknęło to mnie a nie kogoś innego. Senkju, baj! :)
16.04 - 18-te naświetlanie
17.04 - 19
18.04 - 20, czyli 2/3
19.04 - 21
20.04 - sobota, więc wolne
21 - niedziela, jw
22 - urodziny, 22-gie lampy
23 - 23
24 - 24
25 - 25
26 - 26
27 - wolne
28 - wolne
29 - 27-me naświetlania
30 - 28
1.05 - wolne
2.05 - 29, przedostatnie naświetlania (!!!)
3.05 - oczywiście znowu wolne
4.05 - wolne, bo sobota
5.05 - jw, bo niedziela
6.05 - 30, w końcu ostatnie lampy
17.04 - 19
18.04 - 20, czyli 2/3
19.04 - 21
20.04 - sobota, więc wolne
21 - niedziela, jw
22 - urodziny, 22-gie lampy
23 - 23
24 - 24
25 - 25
26 - 26
27 - wolne
28 - wolne
29 - 27-me naświetlania
30 - 28
1.05 - wolne
2.05 - 29, przedostatnie naświetlania (!!!)
3.05 - oczywiście znowu wolne
4.05 - wolne, bo sobota
5.05 - jw, bo niedziela
6.05 - 30, w końcu ostatnie lampy
DN nwlbjpg
W ogóle Ciebie podziwiam za to że tak dzielnie znosisz to uwięzienie w tym szpitalu, każdy inny by chyba oszalał :D Dobrze też że czas leci szybko to zanim się obejrzysz to wyjdziesz :)) I zapraszam Cię na wiosenne rozdanie na moim blogu :))
OdpowiedzUsuńTeż nie jest mi specjalnie łatwo, ale zacisnęłam zęby i czekam na koniec:)
UsuńPodziwiam Ciebie za to podejście do całej sytuacji...jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńNo proszę Cię... :*
Usuń