środa, 4 września 2013

Fik! (na szczęście nie pierdut...)

W zeszły piątek byliśmy w Gliwicach. Wszystko spoko, poza moimi płytkami krwi, które spadły do 70 (norma jest od 150-400 tys). W związku z tym na dzień dobry N. powiedziała, że "dzisiaj chemii nie dostanę, żebym przyjechała za tydzień" - ja panika, błaganie i w ogóle, i w szczególe. "Dobrze, to ja się jeszcze skonsultuję z kolegą od chemioterapii i przyjdę niebawem, proszę czekać." Czekam. Przychodzi. Dobra podamy pani jednak tą chemię, bo Winkrystyna nie wpływa na wysokość płytek krwi. Po 4h oczekiwania rzeczona wylądowała w końcu w żyle mojej lewej dłoni i poszliśmy do samochodu w wiadomym celu.

Czułam się jak najbardziej w porządku, jak zwykle zresztą, jednak przed wczoraj stała się rzecz dziwna. Ciśnienie, owszem było strasznie do bani, i odczułam to nie tylko ja, ale nie spodziewałam się, że mój organizm tak zareaguje... Składałam koszulki siedząc na podłodze, żeby włożyć je do szafy. Nagle, jak się obróciłam, to z moimi oczami zaczęła się dziać dziwna rzecz - wywaliło mi je jakby do góry nogami (tak, moje oczy posiadają nogi ;p) i jak próbowałam je "odkręcić", to się nie dało. Pamiętam, że z przerażeniem myślałam, że jak je zamknę, to mi taki zez zostanie, ale już nic nie mogłam zrobić, bo same się zamknęły. Ocknęłam się, jak T. mnie cucił po przyjściu z pracy. Leżałam tak z 15-20 minut i dobrze, że nie fiknęłam ze stania, tylko sprzed fotela i z własnych kolan, bo nie rozbiłam sobie do tego wszystkiego mojej i tak już wystarczająco doświadczonej przez los głowy. Biedny T. pewnie się delikatnie przestarszył, że jego "starą" już szlag trafił, bo tak nieśmiało do mnie przemawiał.
Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się zemdleć i nie powiem, żeby - mimo, że z parteru - było to przyjemne. Najgorzej z tymi oczami, bo na prawdę się przestraszyłam, że tak mi już zostanie. Jak T. odtransportował mnie na łóżko, to dopiero wtedy sobie zaczęłąm uświadamiać, że leżałam na podłodze, bo zemdlałam. Oczywiście jego pierwsza myśl - dzwonimy pod karetkę, niech cię chociaż zbadają. Potem poleciał do rodziców im obwieścić co zastał, jak wrócił do domu. Potem wrócił i powiedział, że nie jadę z nimi na wieś następnego dni a on bierze wolne. Później jednak wymyślił, że pójdzie do pracy a ja zostanę cały dzień z rodzicami. Na to ja, że w takim razie przecież mogę jechać z nimi na wieś, bo co to za różnica gdzie będziemy. Tak więc jakiś czas temu wróciliśmy z Biszkolcem z wypadu na wieś, oboje wielce nim ukontentowani.

Teraz kolejny raz jadę do Gli 10.09 na samą morfologię. Tzn. ponieważ to będzie wtorek, to również na "ciekaczkę", bo na stronie, tym razem czerwonej będzie 10zł/kg. Przy MR, czyli 30.09, to będzie poniedziałek, więc 20zł na żółtych, ale to też nieźle :D Bardzo niedobrze wypadają te wizyty biorąc pod uwagę stan mojego konta czy też zawartość portfela i miejsce w szafach, bo przecież gdzieżby się opanować i czegoś nie kupić. Lepiej się martwić brakiem miejsca ;D Zresztą nie tylko ja mam taki problem, ale rodzice też. Tata za to zadowolony, bo, jak to powiedział "powynosił im wszystkie skórzane paski". Jestem z niego dumna! :D

DN na luzie o guzie

6 komentarzy:

  1. Przyznaję się bez bicia, że nigdy w życiu nie zemdlałam, muszę sprawdzić czy moje oczy mają nogi bo jak im się kiedyś zrobi jak z Twoimi to ja rypię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja do tej pory też nigdy nie mdlałam. ani nie miałam niczego złamanego :)

      Usuń
  2. Ja zemdlałam raz na imprezie. Było to jakoś pół roku po dość poważnym urazie głowy (złamanie czaszki, obrzęk mózgu i takie tam pierdołki:P) i dwóch kolesi się biło na parkiecie a ja niczego nieświadoma weszłam do klubu i jeden chybił i trafił mnie w czambo że aż mi buty pospadały. Takie cyrki. Ocknęłam się po kilku sekundach jak już mnie wynosili.
    A dziś znów się prawie posikałam ze śmiechu czytając ten Twój tragizm :P

    P.S. Where's my e-mail? ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miałaś "szczęście" nie ma co... Oj tam, przestań przestań, zaraz posikała ze śmiechu :P
      Zbieram się do tego maila i zbieram i zebrać nie mogę. Obiecuję poprawę... :* Be patient...:D

      Usuń
  3. Mi się zdarzyło pare razy zemdleć. Np wychodząc ze szpitala po operacji, jakby mnie Tato nie złapał to moja głowa witałaby się z kafelkami ;) Niezbyt miłe uczucie :/ Rozumiem, że teraz będziesz pilnowana? :) Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój... mam leki przeciwdrgawkowe, ale czasem muszę gdzieś jeździć z eskortą:/ No ale już trudno.. :D

      Usuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!