piątek, 2 sierpnia 2013

Że już niiiiic....

Już czekam na T. usadowiona na ławeczce przed IO, z wypisem pod laptopem i delektuję się wiaterkiem i powiedzmy słoneczkiem. Powiedzmy, bo przecież siedzę w cieniu :P
Z N. od tej 12.00 już się nie widziałam. Nie dostałam też tabletek do domu, tylko dożylnie coś na mdłości, ale nie Dexaven, kroplówkę z Mannitolu i znów 6 tabletek lomustyny, jak za pierwszym razem. Mannitol oczywiście odkręciłam sobie na maksa, żeby szybko wsysnąć, co też się stało. Tabletki połknęłam na dwie tury - w połowie Mannitolu i jak cały zleciał. Niemal pobiegłam do zabiegowego, żeby mi zdjęły wenflon, który osobiście wcześniej odkleiłam, żeby było szybciej - a jakże.
_________________________________________________
Przed sekundą dzwoniła do mnie N., że nie wzięłam recept. Bo ich nie było! Dostałam tylko wypis i już. Musiałam po nie wrócić a na nich nic nowego - standardowy zestaw - steryd, osłonowy na żołądek, potas i coś na pleśniawki, co już w domu mam, a z czego nie korzystam.

Mam być dokładnie za tydzień na jeden dzień na zastrzyk z Winkrystyny i dostanę tabletki do domu na kolejne dwa tygodnie. Poza tym MR mam zaplanowany na 30-go września. Więcej grzechów nie pamiętam a poza tym jadę już w tym momencie do domu z T. i nic nie widzę przez przyciemnioną w ramach oszczędności baterii matrycę. Sayonara w takim razie :)


DN na luzie o guzie

2 komentarze:

  1. Miśku! Podoba mi się Twój opis powyżej - też nie lubię jak ktoś mi współczuje. Nie potrzebuję tego. U nas inna sytuacja, ale współczucie i użalanie się nad nami - grr... wywołuje u mnie agresję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo po co to komu? Chyba, że osoba współczująca się przez to lepiej czuje, ale nie wiem jeszcze na jakiej zasadzie miałoby się tak dziać;) Ściskam:*

      Usuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!