sobota, 11 maja 2013

Nabroiłam, ale nie ja jedna...

Miałam zostać w domu z tym niby zapaleniem oskrzeli, które. Wyszłam na zakupy. Mało tego. Miałam nie jeździć samochodem. Wsiadłam do "kombiaka" Rodziców, modląc się, żeby wskazówka drgnęła jeszcze odrobinkę nad ten okropny czerwony pasek! Uwielbiam takie sytuacje, kiedy potrzebny jest samochód a nie wiadomo ile poprzedni użytkownik zostawił w nim paliwa.
Dojechałam szczęśliwie do galerii, która jest oddalona od mojego domu jakieś 4km maksymalnie. Po drodze, dla pewności zmówiłam cały pacierz. Na głos. Jechałam bardzo przepisowo, dotarłam więc szczęśliwie i poszalałam na maksa! Ale oczywiście w granicach rozsądku. Przewertowałam, podotykałam, powąchałam i obejrzałam prawie wszystkie produkty z moich ulubionych sklepów, którymi są tylko: Super-Pharm, TkMaxx, Rossmann i H&M. Nigdzie więcej nie wchodziłam. I swear! Zawsze wchodzę tylko tam, chyba, że idę po coś konkretnego. Pooglądać chadzam w te powyższe. Zresztą szybko się zadowoliłam i mogłam wracać do domu. Zresztą poganiał mnie jeden mały powód. Malutki i z kłakami w kolorze blond. 

Został dzisiaj pierwszy raz sam na tak długo!!! Ale, HA! Przed wyjściem włączyłam w aparacie nagrywanie... Bateria była już na lekkim wyczerpaniu, więc stwierdziłam, że akurat nagra trochę i potem sobie w spokoju padnie, ale może uda nam się zobaczyć chociaż cokolwiek. Co takiemu małemu szczeniakowi przychodzi do głowy jak jego Państewka nie ma:) No to się dowiedziałaaaaam... Luuudzieee...

Jak wyszłam, to popiskiwał trzy razy maksymalnie, potem poszedł obwąchać kanapę, próbował na nią wskoczyć, ale niestety długłość nóżek jeszcze nie ta ;) Wkurzył się, popiszczał chwilę. Poszedł patrzeć na drzwi. Obok stoi moja ukochana, prawie zabytkowa szafa, której rogi próbuje obgryzać, ale go gonimy za to!
Oczywiście co?!
Obgryzał ten róg, którego akurat nie zasłoniłam!!! Wszystko jest nagrane Bizkit!!! Są na to dowody!!! Siedzi tam tak i obgryza przez dobre 4-5minut. Stępił tym samym trochę ten rożek, ale jeszcze jakoś to wygląda... W dalszej kolejności znów niucha pod drzwiami, spaceruje sobie, próbuje wskoczyć na kanapę i aż na nią szczeka (albo na siebie, że z niego taka ciapa.) W tle, jeśli już go nie widać - słychać jak obgryza swoje posłanie, które zrobiłam mu z kartonu po książkach kupionych kiedyś w Weltbildzie. W tym ma starą, flanelową koszulę T. Codziennie obgryza ten swój karton, ale jak wróciłam, to się okazało, że jeszcze lepiej sobie z nim poradził. Oczywiście wszystkie strategiczne punkty zostały (poza tym nieszczęsnym rogiem od szafy...) zabezbpieczone, podniesione, przeniesione, postawione wyżej, zamknięte, odpięte, pochowane itp. itd. Nie załatwił się nigdzie, nawet na swoją gazetę i oczywiście jak wróciłam, to poszliśmy na krótki spacer, mimo, że ten leń śmierdzący, śpiący cały dzień nie chciał, bo mu padało. Mnie też, ale jakoś szłam :P

Taka jestem dumna, że dał sobie radę!!! :) Jest taki grzeczny i coraz bardziej ułożony. Panesia kocha bardzo i słucha się go ogromnie. Bo Paneś i się z nim pobawi, i skarci jak trzeba, żeby nas nie gryzł, ten okropny pies! Boże, jakie to śmieszne słowo - paneś :P Krakowem zalatuje, bez obrazy! Mój wujek z Krakowa właśnie tak mówi na siebie, bo też ma psa:) Paneś i pańcia. :) Paneś z pańcią idą NA POLE. Bo w Krakowie się chodzi nie na dwór, tylko na pole ;) Dobra, nie naśmiewam się przecież! :*

Także jeśli nawet zgrzeszyłam, to nie sama, bo Bizkit dzisiaj też do świętych nie należał. Wróciłam mega szczęśliwa i lekka. Lżejsza nie tylko o te parędziesiąt złotych, ale lżejsza na duchu. Taka się czułam niezależna i wolna jadąc tym samochodem. Nareszcie! Sama ze sobą, nikt o nic nie pytał, nic nie mówił, radio grało, ja jechałam. Bardzo mi to było potrzebne! Przestrasznie bardzo! I chociaż T. powiedział, że będzie zły jeśli to zrobię, to trudno. I tak już się stało! A przecież tak na prawdę nic się nie stało. A ile radości miałam :D Od wczoraj sobie planowałam ten wypad i cieszę się, żę udało mi się go zrealizować. Bardzo jestem szczęśliwa i dzięki temu spokojna.

Co do wczorajszego seansu uzdrawiającego, to od 19.00 sobie leżałam i odpoczywałam - z małą przerwą na zrobienie sobie kolacji i umycie się. Nie czułam nic dziwnego: żadnych dreszczy, skuczów, czy tam skurczy (?), ciepła, zimna, bólu. T. co prawda po dotknięciu mnie stwierdził, że jestem bardzo ciepła. Ale był wieczór, ja z tym "zapaleniem oskrzeli" mogłam być cieplejsza. Wszystko spoko. 
Koło 23 jak się umyłam, zaczęłam czuć lekkie kłucie/ ból w tym miejscu, gdzie był ten guz. Nie wiem na ile to był ból, na ile to była jakaś, nie wiem, autosugestia (?), dla pewności wzięłam jedną tabletkę mojego sterydu, który działa przeciwobrzękowo. Spałam dobrze. Ponieważ sporo wypiłam przed snem, zwklekłam się do toalety koło 3/4, ale potem znowu bez problemu zasnęłam. Żeby leżeć 12h, wstałam po 7.00, czego skutkiem było zlanie się Bizkita na gazetę w przedpokoju. To dla niego już zdecydowanie za późno, ale Pańcia dzisiaj akurat nie mogła wstać wcześniej. No i tyle. Teraz przez 6 dni, nie można pić alkoholu i wiem dlaczego, ale nie można się kochać. No to byle do czwartku...;)

"Szóstego dnia po operacji energetycznej następuje "zdjęcie szwów energetycznych". Należy się wieczorem ubrać na biało, przygotować szkalnkę wody źródlanej niegazowanej i poprosić Energie uzdrowicielskie o zdjęcie szwów energetycznych po operacji. Rano należy wypić wodę."*

Wyczytałam to i skopiowałam Wam, o -> *STĄD. Tam możecie sobie poczytać o "Janie od Boga" i takich uzdrawianiach na odległość, jakie ja miałam wczoraj. To podobno największe medium tych czasów. Ciekawa sprawa. I dziwna tak samo jak z panem S. z Gliwic, u którego byłam i mnie "szamanił". Pisałam o tym TU.


DN nwlbjpg

13 komentarzy:

  1. Ja też uwielbiam jeździć sama z radiem.. Nikt mi nic nie gada nad uchem nie poprawia nie instruktorzy.. ;)

    Fajny taki mały gangster w domu :D moze to i lepiej że aparat nie miał za dużo baterii ;)

    Trzymaj się ciepło i zdrowiej!
    Cmok :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak:) Gangster teraz śpi a szafę spryskałam perfumami, pokichał i już omija:D genialny pomysł T.

      Usuń
  2. Paneś - faktycznie urocze słówko.. OOOO kooochanaa kto ma pszczoły ten ma miód..oj znam to znam - w zasadzie już od 3 lat nie wiem co zastanę jak wrócę do domu a Belka sama urzęduje <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, zawsze jest ten cień ryzyka.. co tam się dzieje jak nas nie ma:D

      Usuń
  3. Aś Ty ryzykantko jedna :D nie martw się, nikomu nie powiemy ! Grunt że zaspokoiłaś głoda zakupowego i tego na adrenalinkę ;) Co do pieska --->lepiej nie wiedzieć chyba jednak :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) superrr było:D już wiem, i on wie, że ja wiem, bo miał wykład na temat gryzienia szafy swojej Pańciuni;)

      Usuń
  4. No to poszalałaś, za dwa tygodnie promo w Rossmanie -40% =P
    Muszę Ci powiedzieć, że też lubię jeździć autem a jeżdżę już od 1,5 tygodnia =P
    Bizkit to biedny jest. Nawet jak Panci nie ma to w domu pełna inwigilacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za cynk;) jazda samochodem jest swietna, ale jak nikt nie brzeczy za uchem i inni uczestnicy ruchu drogowego sa ogarnieci:)
      Bizkit musi sie liczyc z tym, ze szpieg sie czai wszedzie;)

      Usuń
  5. Perypetie Bizkita samego w domu mnie rozśmieszyły;) Wcale Ci się nie dziwię, że miałaś taką ochotę wsiąść do auta i zrobić to co zrobiłaś;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też chcę takiego bizkita :) Chyba wiem, co mogłaś czuć po wypadzie do sklepów - prawie poczulam tą lekkość z Tobą :) Nadrabiam zaległości - czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!