Tak, wiem! Nic nie piszę.
Pochłania mnie dom, czytanie, sprzątanie, surfowanie w internecie, pies i wszelkie rozpraszające mnie pierdoły, które kocham. Owszem, pisać też kocham, ale chyba brakuje mi ostatnio "weny" (?) albo niewiele się u mnie dzieje. Nie ma Cyklopa, nowych, nieznośnych lub sympatycznych pacjentek, czwartkowych obchodów, informacji od lekarza, i tego wszystkiego, co było w IO. No i dobrze:) Dlatego wybaczcie ten zastój:) Się zmieni! Kaszlę jak kaszlałam, ale przechodzi, w końcu kiedyś musi.
Wczoraj minęły dwa tygodnie od powrotu z Gliwic i oczywiście z dnia na dzień jest coraz lepiej. Z moim samopoczuciem, jak i z kondycją. Ruszam się sporo z racji posiadania tego małego blondyna, który wymaga kilku spacerów w ciągu dnia. Cytując sławnego jakiś czas temu pana Kononowicza - kandydata na prezydenta Białegostoku: "od tego on jest, od tego jest on, od tego jest!" Tak więc spełnia swoje zadanie wyciągania mnie na spacer, a ja dzielnie sprostowywowuję temu zadaniu *(niech mi ktoś powie jak to będzie w osobie "JA" - sprostać, w czasie teraźniejszym?! ja - co robię? prostam zadaniu? sprostuję? sprostowuję? any polonista na sali? z góry dzięki...:*)
W zeszłym tygodniu, zanim pojawiło się to zapalenie oskrzeli, które sama sobie zdiagnozowałam i leczę za pomocą AccMax, spędzałam czas w poniższy sposób. Pod brezentowym powiedzmy-namiotem, na działce, na fotelu wyjętym z rzęcha na złom, stojącego tam przede mną. (Baaardzo wygodny!) Kopytka na fotelu, laptop na kolanach, grill się rozgrzewał, kiełbasa i kwiaty pachły, ptacy śpiewali, pies spał pode mną, instalacje elektryczne "się" robiły. Ja "poczywałam, on pobruszył" ;) Potem byłam zmuszona do pozostania w domu.
...czasem z nudów poprzeglądałam jakieś wysyłkowe, i nie tylko gazetki, w których znalazłam kolejne kwiatuszki.
Odprężyjcie się! Kupcie sobie taką poduszkę do masażu:) Tylko 64zł + wysyłka! :)
Dzisiaj idziemy na urodziny. Ponieważ Bizkit wczoraj się strasznie umorusał na działce, będąc tylko z Panesiem, musieliśmy go pierwszy raz wykąpać, ale był grzeczny i nawet się nie bał tak bardzo. Jest więc gotowy pójść "w gości" zresztą i on dostał zaproszenie :) Tylko ja, mimo, że już po południu nadal jestem, jak to się mówi - nieogarnięta. Albo nierozgarnięta. Albo oba.
"Proszę do mnie napisać. Pisanie jest jak całowanie, tyle że bez ust. Pisanie jest całowaniem głową."
- Daniel Glattauer
Pocałujcież mnie ktoś głową, plis... i dzięks:)
- Daniel Glattauer
Pocałujcież mnie ktoś głową, plis... i dzięks:)
DN nwlbjpg
uwielbiam to, że zawsze się uśmiecham odwiedzajac Twój blog :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję i wzajemnie, mnie u Ciebie też bardzo przyjemnie i miło:) :*
UsuńWeź się odprężyj :D Ja dziś sprostałam (tak skromnie mnię się wydaję) mojemu kinderbalowi na, bagatela, 20 osób ;) ludzie najedzeni, napici, dzieci mokre (bo lunęło dwa razy po 5 minut ale konkretnie) i zadowolone tylko ja, matka, posikana ze stresu, ale ale... już po ! :D Już się goście oddalili, my też powróciliśmy do domu a latorośl usnęła jak nigdy w 10 minut :) całuję Cię zatem głową i mówię "branoc" bo dzionek ciężkawy był emocjonalnie :*
OdpowiedzUsuńsuper, dzięki za ten jakże długi głowno-słowny pocałunek, również branoc:* ja po urodzinach, późno już i padam:)
Usuńlubię do Ciebie wpadać bo uwielbiam twoje nastawienie do życia, optymizm, język jakim piszesz
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
strasznie mi miło! bardzo Ci dziękuję:*
UsuńNo to się "odprężywam". :-) Uwielbiam Cię czytać. :-) Swoją drogą, oni w tych gazetach, tudzież reklamach czy jak zawał tak zwał, nie mają takich co to redagują?
OdpowiedzUsuńodprężywamy się razem w takim razie:) widocznie nie:)
Usuńmam wiele do nadrobienia (przeczytania) ale po kilu potach na tym blogów moje problemy przestaly byc takie straszne.. POZDRAWIAM GORĄCO!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmoje też wcale nie są takie straszne:) :* też pozdrawiam!
Usuńuwielbiam Ciebie!
OdpowiedzUsuńoo jaaa... ale wyznanie, dzięęękiii...! <3 :*
Usuń