sobota, 18 maja 2013

Do góry nogami.

Tak, wiem! Nic nie piszę.
Pochłania mnie dom, czytanie, sprzątanie, surfowanie w internecie, pies i wszelkie rozpraszające mnie pierdoły, które kocham. Owszem, pisać też kocham, ale chyba brakuje mi ostatnio "weny" (?) albo niewiele się u mnie dzieje. Nie ma Cyklopa, nowych, nieznośnych lub sympatycznych pacjentek, czwartkowych obchodów, informacji od lekarza, i tego wszystkiego, co było w IO. No i dobrze:) Dlatego wybaczcie ten zastój:) Się zmieni! Kaszlę jak kaszlałam, ale przechodzi, w końcu kiedyś musi.

Wczoraj minęły dwa tygodnie od powrotu z Gliwic i oczywiście z dnia na dzień jest coraz lepiej. Z moim samopoczuciem, jak i z kondycją. Ruszam się sporo z racji posiadania tego małego blondyna, który wymaga kilku spacerów w ciągu dnia. Cytując sławnego jakiś czas temu pana Kononowicza - kandydata na prezydenta Białegostoku: "od tego on jest, od tego jest on, od tego jest!" Tak więc spełnia swoje zadanie wyciągania mnie na spacer, a ja dzielnie sprostowywowuję temu zadaniu *(niech mi ktoś powie jak to będzie w osobie "JA" - sprostać, w czasie teraźniejszym?! ja - co robię? prostam zadaniu? sprostuję? sprostowuję? any polonista na sali? z góry  dzięki...:*)

W zeszłym tygodniu, zanim pojawiło się to zapalenie oskrzeli, które sama sobie zdiagnozowałam i leczę za pomocą AccMax, spędzałam czas w poniższy sposób. Pod brezentowym powiedzmy-namiotem, na działce, na fotelu wyjętym z rzęcha na złom, stojącego tam przede mną. (Baaardzo wygodny!) Kopytka na fotelu, laptop na kolanach, grill się rozgrzewał, kiełbasa i kwiaty pachły, ptacy śpiewali, pies spał pode mną, instalacje elektryczne "się" robiły. Ja "poczywałam, on pobruszył" ;) Potem byłam zmuszona do pozostania w domu.


...czasem z nudów poprzeglądałam jakieś wysyłkowe, i nie tylko gazetki, w których znalazłam kolejne kwiatuszki.
Odprężyjcie się! Kupcie sobie taką poduszkę do masażu:) Tylko 64zł + wysyłka! :)


Dzisiaj idziemy na urodziny. Ponieważ Bizkit wczoraj się strasznie umorusał na działce, będąc tylko z Panesiem, musieliśmy go pierwszy raz wykąpać, ale był grzeczny i nawet się nie bał tak bardzo. Jest więc gotowy pójść "w gości" zresztą i on dostał zaproszenie :) Tylko ja, mimo, że już po południu nadal jestem, jak to się mówi - nieogarnięta. Albo nierozgarnięta. Albo oba.

"Proszę do mnie napisać. Pisanie jest jak całowanie, tyle że bez ust. Pisanie jest całowaniem głową."
 - Daniel Glattauer
Pocałujcież mnie ktoś głową, plis... i dzięks:)

DN nwlbjpg

12 komentarzy:

  1. uwielbiam to, że zawsze się uśmiecham odwiedzajac Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję i wzajemnie, mnie u Ciebie też bardzo przyjemnie i miło:) :*

      Usuń
  2. Weź się odprężyj :D Ja dziś sprostałam (tak skromnie mnię się wydaję) mojemu kinderbalowi na, bagatela, 20 osób ;) ludzie najedzeni, napici, dzieci mokre (bo lunęło dwa razy po 5 minut ale konkretnie) i zadowolone tylko ja, matka, posikana ze stresu, ale ale... już po ! :D Już się goście oddalili, my też powróciliśmy do domu a latorośl usnęła jak nigdy w 10 minut :) całuję Cię zatem głową i mówię "branoc" bo dzionek ciężkawy był emocjonalnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. super, dzięki za ten jakże długi głowno-słowny pocałunek, również branoc:* ja po urodzinach, późno już i padam:)

      Usuń
  3. lubię do Ciebie wpadać bo uwielbiam twoje nastawienie do życia, optymizm, język jakim piszesz
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się "odprężywam". :-) Uwielbiam Cię czytać. :-) Swoją drogą, oni w tych gazetach, tudzież reklamach czy jak zawał tak zwał, nie mają takich co to redagują?

    OdpowiedzUsuń
  5. mam wiele do nadrobienia (przeczytania) ale po kilu potach na tym blogów moje problemy przestaly byc takie straszne.. POZDRAWIAM GORĄCO!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!