Och, jak dobrze czasem jest milczeć. Nie zdradzać nic. Trzymać dziób na kłódkę. Ale nie... Musiałam się wygadać i teraz są tego skutki. A będą jeszcze większe za jakiś czas. Znowu! You stupid cow!
Poszłam spać przed północą. Nawet się wyspałam, gdyby nie fakt, że obudziło mnie ćmienie pod kopułą. -"Przejdzie" - myślę sobie i obracam się na drugi bok. O 7.35 zwlekłam się z łóżka do łazienki i okazało się, że jednak mi nie przeszło. "To pewnie od niskiego ciśnienia" - wmawiam sobie dalej i przypomina mi się, że przecież wczoraj miałam pierwsze naświetlania a one w 100% powodują obrzęk mózgu i ból, co było napisane na tej zgodzie, którą musiałam wcześniej podpisać.
Na krótkim porannym obchodzie nie było mojej lekarki, będzie w poniedziałek. Ale była inna z oddziałową.
- "Jak się pani dzisiaj czuje po tych wczorajszych naświetlaniach? Wszystko w porządku?"
- "W zasadzie tak, tylko trochę boli mnie głowa, ale to jest ból do wytrzymania"
- "Bierze pani jakieś leki na stałe?"
- "Nie, nie biorę"
- "Problemy żołądkowe?"
- "Nie, nic, nigdy."
- "W takim razie włączymy pani powoli leki."
(K****! - myślę sobie i nienawidzę siebie za tą pierwszą odpowiedź na jej pytanie)
Po śniadaniu, na które nie miałam nawet ochoty z powodu bólu i lekkich nudności, przez głośnik słyszę "pani N. proszę tu podejść". Tu znaczy do punktu pielęgniarskiego, czyli tzw. dyżurki. Idę i jednocześnie mojemu entuzjazmowi(not!) nie ma końca... Do ręki dostaję plastikowy kieliszek, bynajmniej nie z %, zresztą i tak bym chyba padła po samym powąchaniu jakiejkolwiek zawartości innego kieliszka niż właśnie ten. W środku dwa małe białe dziady, które paradoksalnie się do mnie uśmiechają w taki sposób, jak siostra mojego T. kiedy ze mną rozmawia przez wszelakie komunikatory: "XD" po tej "minie" poznaję, że to mój ukochany Pabi-Dexamethazon - steryd, 2mg, a obok również coś długiego pomarańczowo-niebieskiego. Osłonowy jak mniemam. "No to pospałam!" - myślę sobie i już niemal zaczynam pisać smsa do T., żeby mi kupił dużo chusteczek do tyłka dziecięcego, bo pewnie wypucuję całą salę, jak nie cały IO. Kant, kuźwa, łejt! Plus czeka mnie pewnie ponowne zchomiczenie na twarzy, którą trzeba było mieć zamkniętą! Jak cudownieeee!!! Dzień się zaczął bosko...
DN nwlbjpg
Powiem Ci, że mój Ukochany łączył się z Tobą w bólu wczoraj. Od powrotu do pracy umierał z powodu migreny, wymiotował, nie wiedział co ma ze sobą zrobić... I tak przez całą noc. Rano po śniadaniu dopiero mu przeszło.
OdpowiedzUsuńwspółczuję:/ w życiu nie miałam migreny, ale słyszałam, że jest nieciekawie..
UsuńOjj tesco na łabędzkiej poleca chusteczki...
OdpowiedzUsuńA tak na serio to może tym razem nie będzie tak źle ze spaniem. Nie nastawiaj się, bo większość siedzi w głowie =)
Buziaki i trzymaj się =*
będę pamiętać.. jak się zrobi ciepło, to skoczę po nie na nogach;) :*
UsuńTrzymam za słowo =)
Usuńi jak pospałaś trochę?
wczoraj pół dnia dopóki nie przyjechał mój Lubencjusz i potem nie mogłam zasnąc chyba do 1.00, ale za to pospałam do 9.00:)
UsuńNo widzisz, to nie było tak źle =)
UsuńMiłego dzionka =)
Przytulam :* Bo cóż mogę więcej zrobić? :*
OdpowiedzUsuńAjjjjj :/ Qrcze, ale jakbyś nie powiedziała, że boli to później mogłoby być gorzej. Mam takie pytanko, czy wszystkie naświetlania trwają 6 tygodni? Czy to uzależnione od osoby jest po prostu.
OdpowiedzUsuńod osoby:) różnie to bywa. jedni mają 38, 40 lamp, inni 10, inni 30 jak ja, 20, jedni w ogóle mają jakieś dziwne, że przychodzą w pt. i mają lampy w sobotę i pon., co jest dziwne, bo w weekendy podobno nie ma naświetlań...
UsuńAhi no to qrcze rzeczywiście dziwne. Bratowa na razie z miesiąc ma czekać na wyniki i wtedy się dowie czy jedzie na lampy czy nie. I podobno tez miałyby trwać 6 tygodni.
Usuń