czwartek, 17 września 2015

tak. wiem.

Dobra. Wiem. Nie będę się tłumaczyć.
Wczoraj miałam MR. (Uprzedzam pytanie- Wyniki za dwa tygodnie.) 
Dzień nie zaczął się zbyt dobrze, bo w drodze, jakieś 50 km od miasta okazało się, że zostawiłam w domu portfel a w nim wszystkie dokumenty (łącznie z tymi od samochodu). T. mało nie wyskoczył z siebie jak się o tym dowiedział. Mało nie doszło do morderstwa na mojej osobie, ale miał prawo się wk... zdenerwować!
Był pomysł, żeby się wrócić, ale w sumie odrzuciliśmy go chcąc sprawdzić, czy w ogóle pobiorą mi krew bez dowodu. Na parkingu IO okazało się, że nie mam też skierowania na MR. (Brawo JA!) Krew pobrana na pesel z pamięci. Jedno "Uf!". W rejestracji na rezonans kobitka też pocieszyła się moimi jedenastoma cyferkami wyśpiewanymi z pamięci. Nie przeszło podanie "Karty konsultacyjnej", bo Pani domagała się skierowania(!!!) - No przecież ma pani tu pod spodem. - A to.. nie, to jest stare, sprzed 2 lat. - Przecież może być i stare! Dobrze, że to stare skierowanie jakimś cudem miałam ze sobą... Dzięki temu dowiedziałam się, że nawet jak jest się taką rozlazłą kwoką jak ja, można mieć MR w terminie.

Ponieważ piłam niewiele a jeszcze chwilę przed 0,3 kawy z maka, podczas MR i to zaraz na początku odezwały się moje lęki i klaustrofobia. Serce mi waliło jak głupie, upociłam całą "gruszkę", dzięki której wzbudza się alarm i badanie jest przerywane. Walczyłam ze sobą, żeby jej nie ściskać. Mój dialog wewnętrzny osiągał punkt wrzenia i byłam niemal gotowa przerwać moje katusze, kiedy w końcu jedna ja powiedziała tej drugiej, żeby się nie wygłupiała i nie przesadzała, bo przecież już tyle razy obie przez to przechodziły i dawały radę. Poza tym powtórzono by badanie być może od samego początku. Ta, której czasem jestem nieświadoma - racjonalna ja wygrała i zaczęła mi wyświetlać uspokajające mnie obrazy. Twarz T., mordeczkę B., nasz dom, zeszłe wakacje. Czas płynął, kontrast też. Dziękuję, do widzenia. Nie było łatwo. Szczerze mówiąc to był najgorszy raz. Ale dałam radę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!