czwartek, 24 października 2013

Opierniczam się

Zaraz koniec miesiąca a tu raptem jeden post. No z tym aż dwa. Cóż poradzę kiedy nic szczególnego się nie dzieje. Ludzie mówią "pisz, bo masz zaległości a my cię lubimy czytać i się nie możemy doczekać!" Miłe to jest bardzo, ale o czym tu pisać, żeby było związane z tematyką bloga skoro chemię mam średnio co dwa tygodnie i nie leżę na oddziale. Ile razy mogę pisać, że czekałam pod 1.004 a potem 3h na oddziale na ten jeden mały, acz ważny zastrzyk? Albo, że się obkupiliśmy w szmaty po raz setny? Nie chcę nikogo zrazić do moich wypocin więc przyjmijmy to za główny powód mojej ostatniej oszczędności postowej na blogu. 

W szkole, do której się zapisałam byłam już na trzech zjazdach i mieliśmy już dwa kolokwia, ale udało mi się dostać 2x 4.0 :) Zajęcia są ciekawe, te praktyczne najbardziej, bo robimy sobie z dziewczynami maseczki i inne zabiegi, za darmoszkę, kosmetykami zapewnionymi przez szkołę. Współuczennice są OK chociaż z dosłownie kilkoma zamieniłam około 20 słów. Są dość symaptyczne i myślę, że bezkonfliktowe. Z jedną już się "zgadałam" nt. lakierów do paznokci. Okazało się, że też ma niezłego hopla (chociaż mój się zmniejszył) na tym punkcie i nie mieszczą jej się tam, gdzie je przechowuje. Poza tym pokazała mi (na swoich paznokciach) przecudnej urody lakier z Biedry, żeby było śmieszniej - to on był powodem, dla którego zagadałam do niej leżącej z maseczką na twarzy. Nie omieszkałam kupić :)

Poza tym chwilowo cieszę się brakiem zjazdów przez kilka najbliższych weekendów, a tym samym kolejnego "kolosa" z tego samego przedmiotu, żeby było śmieszniej.
Jutro mam imieniny, więc spodziewam się gości a później wieczorem na herbatę i jakieś małe ciacho wstępują moi rodzice - to też podchodzi pod "gości" :) Jutro cały dzień zamierzam w kółko powtarzać TO.
Ogólnie wydaje mi się, że dzisiaj jest piątek, wczoraj był czwartek a jutro będzie sobota, więc trochę kiepsko, bo wolałabym, żeby był dzisiaj piątek a żebym myślała, że jest czwartek, ale z drugiej strony po co się spieszyć z czasem? Niech sobie płynie jak chce. 
Wprowadzka coraz bliżej i tego to już się tak nie mogę doczekać, że szoook! Co prawda będzie to dość dziwne mieć do rodziców taki kawałek, no i do szkoły też dalej, ale od czego jest samochód...

Co tam jeszcze...
W dalszym ciągu pochłaniam książki i teraz jestem na etapie "Szklanego zamku" J.Walls - będzie to moja pierwsza książka tej autorki. W ogóle nie wiem kto zacz. Poza tym pożyczyłam jeszcze od siostry "Czerwone gardło" - Jo Nesbo i zamierzam się zaczytywać w te coraz chłodniejsze wieczory. Planuję zakup nowej Czubaszek z Andrusem i Karolakiem. I już się nie mogę doczekać :D Udaję się w w/w celu do wyrka. Nie w celu zakupu książki, ale czytania tego "Szklanego zamku".

Żegnam wylewnie - do następnego. Możliwe, że 30.X, bo wtedy jadę do Gliwic i B Y Ć  M O Ż E napiszę po powrocie jak było. Stay tuned & patient!

DN na luzie o guzie

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę szkoły. Jak jakoś nie mogę się zwlec, a chętnie bym się czegoś pouczyła. Musiałabym dojeżdżać, i to mnie skutecznie odstrasza. :-)

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!