sobota, 15 czerwca 2013

Na szpileczkach i już prawie w trampeczkach

Siedzę i czekam. Już teraz tylko na wizytę i na rodziców. W końcu udało nam się doczekać na spóźnione takie sobie śniadanie w postaci - znów kromek chleba, masła i tego, co zwykle za słodkiego miodu, no ale brzuchol pełny i zadowolony. Niby tyle kazali czekać jakby to miało przyjść nie wiadomo co, wymagające takich długich przygotowań;) 
Mało istotne w każdym razie, bo dzisiaj następuje moja wyczekiwana ewakuacja z IO, po 5 dniach..., czyli dokładnie maksymalnie tylu, ile zakładalam :)

Wstałam parę minut po 8.00 ze strachu, że N. wpadnie jak wczoraj i znowu zastanie nas w pieleszach mówiąc "Oooo, młodzież jeszcze śpi". Dziołcha obok (22), nie wstaje w ogóle, więc mogła ją sobie zastać w takim stanie, ale ja - tak zwana chodząca - zwyczajnie zaspałam. W związku z tym kierowana wczorajszymi doświadczeniami i lękiem przed powtórką z rozrywki, zwlekłam się do łazienki, umyłam, ubrałam, nawet pomalowałam. Zjechałam na dół kupić sobie wodę, bo już wyżłopałam od wczoraj trzy butelki (T. byłby ze mnie dumny, bo sam kazał mi jak najwięcej pić, zresztą dla mnie to żaden problem!), niestety bufet w sobotę jest dopiero od 11.00 i kupiłam tylko do picia czekladkę na gorąco z maszyny, która kiedyś buchnęła mi piątaka i zostawiła z niczym, ale nie jestem pamiętliwa :P
Już być może koło 11.00 przyjadą moi rodzice, więc chyba nie ma sensu wydawać 3.50,-, bo mają przywieźć wodę ze sobą. W szpitalach, to się chyba nigdzie nie zdarza, żeby woda była poniżej 2zł... Wiadomo, że to taki chodliwy towar (jak chleb itp.), że zawsze będą na niego chętni i to cała masa, więc dlaczego by nie zarobić 200% na jednej butelce? 

Bardzom ciekawa czy zahaczymy znowu o pizzerię, to nasz taki rytuał ;) W końcu wisi nade mną fatum diety, ale postanowiłam sobie, że zacznę od poniedziałku. Skoro jutro obiad u teściowej, więc to chyba jasne, że dopiero od poniedziałku... Jak nie zjeść tych pyszności przygotowanych specjalnie dla synuweczki? No jak? Nie da się, nie można sprawiać przykrości teściowej! Już myślami jestem w domu... No szybciej głupi czasie, mijaj! 

DN na luzie o guzie

6 komentarzy:

  1. "Pani doktor ! Jam zwarta i gotowa:D Can I go now?" :P Wieczorem postaram Ci się coś szkrobnąć dłuższego ;) Udanej podróży i zjedz ile zmieścisz ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz od pol godziny jestesmy w drodze, niestety obylo sie bez pizzy:( jeszcze mi rybe proponuja na obiad:/ ale sie nie zgodzilam;) w domciu cos wszamam i chyba walne sie do wanny u rodzicow;) czekam wiec na dluzsze wypocinki spod Twego piora:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Niestety nie było pizzy, ale może to i lepiej w kontekście mojej tuszy ;)

      Usuń
  3. :-) Jak dobrze jest mieć taką teściową. Zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!