piątek, 7 czerwca 2013

Można zwariować! A już na pewno przytyć!

Będąc mną. Albo ZE MNĄ. Ja sama ze sobą już "nie wyrabiam"! Niechże przyjdzie ten okres w końcu, bo chodzę... tfu! siedzę (nie mam ochoty NIGDZIE [!!!] wychodzić ani się z nikim widzieć) nabuzowana, zdegustowana, zła - prawie wściekła, smutna, osowiała, podminowana, rozczarowana... Wymieniać dalej? Do 15-tej nie wypełzłam z piżamy, a tym samym z łóżka. Albo odwrotnie. I co wyczyniam? Oglądam filmy na YouTube. O czym? Jak schudnąć, panie i panowie! Gapię się na nie leżąc rozwalona na kanapie, objedzona i ciągle przeżuwająca, pakująca w siebie nowe coraz to bardziej kaloryczne rzeczy. Bez umiaru. Wpieprzam jak dzika - na przykład batoniki i lody - właśnie ciężko mi pisać, bo trzymam jednego! :D Patrzę jak ludzie ćwiczą, oglądam zdjęcia "przed i po". Natomiast mój dzisiejszy ruch ogranicza się do wyprawy do szuflady z łakociami, i na "sikundę" do kibla od czasu do czasu. Nie, przepraszam, jeszcze obie ręce są zaangażowane przy obsłudze komputera i wpisywaniu haseł, takich jak: P90X, dieta jakaśtam, jak schudnąć... Zamiast tego powinnam raczej wyszukać: "Jak schudnąć będąc pieprzonym leniem i żarłokiem, żeby nie musieć ćwiczyć, móc żreć fast-foody i słodycze bez ograniczeń i nagle mieć o 2 rozmiary mniejsze, najlepiej umięśnione cielsko?" Klik - Szukaj! 

Doszło do tego, że na wadze z przodu mam taką cyfrę, której jeszcze nigdy, przenigdy nie miałam! Przez to, że przytyłam od tych sterydów, oczywiście od żarcia i wody, która się zbiera w człowieku przed miesiączką. Ta cyfra jest przerażająca! Informuje mnie o tym, że T. jest ode mnie o, chyba nawet ponad 15kg lżejszy a ja powinnam być od siebie samej lżejsza minimum 20! Ostatecznie 15. A idealnie 22. Jest mnie o 22kg za dużo! To nie jest 5 albo nawet 10 kilogramów... Tylko dwadzieścia dwa!!! Jakbym była, w ostatnim miesiącu ciąży... Masakra! Albo raczej masarnia. Chodząca. Ze mnie jest. :(( Najgorsze jest to, że właśnie przed okresem jest mnie więcej a poza tym zupełnie świadomie (!!!), jakby dodatkowo na złość sobie, w buntowniczy sposób jem też więcej. Koło się zamyka. Szkoda, że japa nie.

Oglądałam jeden film z treningu tego całego p90x i prawie płakałam. (WTF?!) Babka sobie ćwiczyła a mi się chciało płakać na jej widok. Nie wiem dlaczego. Po prostu wzruszyłam się kobitą, która sobie skakała po pokoju i robiła jakieś wymachy. Cóż - chyba hormony... Pewnie najbardziej z tego powodu, że też bym tak chciała a jakoś nie mogę, bo za cholerę nie umiem się zmobilizować. Przejrzałam różne diety, niektóre skopiowałam do jakiegoś pliku... chwila, idę po trzeciego loda...
Już.
Pewnie zrobię sobie jakąś dietę niebawem, ale na pewno nie teraz przed chemią... co oznacza, że będę się ze sobą męczyć jeszcze przez ileś czasu, bo faktycznie się męczę. Nie tylko psychicznie, ale i schylenie się po cokolwiek sprawia, że zaczynam sapać. Jak zakładać buty, to najlepiej wsuwane, nie daj Boże wiązane jak np. trampki za kostkę...

Przed chwilą wróciłam z T. z działki, gdzie odrobinę mu pomagałam, a Bizkit dzielnie przeszkadzał ;) Po powrocie wstąpiliśmy do maka i dzięki temu na noc dobiłam się dwoma zestawami 2forU, czyli dwiema kanapkami Chicker i 2x małymi frytkami... A teraz pijemy oboje piwo i jest mi lepiej :D:D Nie zwracam uwagi na to, że już ledwo oddycham. Nastąpił swego rodzaju bunt z mojej strony, przeciwko mnie samej i już nic na to dzisiaj nie poradzę. Zwyczajnie mi się nie chce. Pożarłam. Gucio zrobiłam. Już mi przeszły złości, ale to pewnie dlatego, że T. już jest w domu a to zawsze sprawia, że czuję się lepiej nawet przed okresem :) No i dzisiaj, jakby ktoś nie wiedział wypada... Światowy Dzień Seksu. Tylko czy z kaszalotem wypada? :// ;) Whatever! Świętujmy!!!

20 komentarzy:

  1. Lol ! Kaszaloty też mają swoje potrzeby :D :D
    Easy, girl ! Co się przejmujesz? Czy pocieszy Cię fakt, że przy chemii zapewne schudniesz te swoje 22 ? (choćby we włosach hue hue---> wybacz ten czarny żart.) Ale...fakty są takie że "na chemii" się nie chce jeść, nic się nie chce, ćwiczyć i machać też nie, ale po co to robić w sytuacji chudnięcia? Ja też mam syndrom oglądania szczupłych i pięknych pań, jednocześnie wpylając TV PAkę Lay's Paprykowych zagryzając czekoladą z nadzieniem krówkowym. Cóż rzec... Life :] Blessssss Yaa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy schudnę po chemii, znając moje szczęście pewnie dodatkowo przytyję:p Poza tym babki jakoś specjalnie nie chudły... Właśnie, jedynie co, to z włosów pewnie schudnę i tyle:) Uwielbiam czarny humor, więc nie musisz przepraszać:p Też kocham chipsy i szkoda, że mi dzisiaj o nich przypomniałaś, bo właśnie mi się zachciało:/ jesteś okropna!

      Usuń
  2. Mnie ostatecznie zmotywował fakt, że każdy dosłownie każdy kto mnie spotykał mówił "Przytyłaś troszku co?" Płakać mi się chciało :/
    Przydałaby Ci sie druga osóbka z którą mogłabyś walczyć o figurę. Zawsze lepiej na wzajem się motywować i wspierać. Jest to też swojego rodzaju współzawodnictwo, które ja uwielbiam ;)
    Daleko mi do zdrowego trybu życia, ale troszku się zaczęłam ograniczać i przynajmniej waga już nie rośnie.
    Ale zobaczysz przyjdzie okres, a po nim nabierzesz chęci do życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, muszę postawić raczej na zdrowy tryb życia niż na dietę, ale tak strasznie trudno zmienić przyzwyczajenia!!!

      Usuń
    2. Wiem coś o tym ! Trzy dni starałam się , a potem dopadła jakaś deprecha i po ptasie mleczko pobiegłam. W sumie nawet nie ja , bo się powstrzymywałam, a małż w Biedronce zakupił. eh... no nie było rady jak już na stole leżało :P

      Usuń
    3. Pewnie, co sie ma marnowac:) dobrze, ze masz na kogo zwalic w razie czego, bo ja mam tu szpiega, ktory czyta i potem mnie opieprza o te lody i batony...

      Usuń
  3. Stopniowo i zrzucisz nadprogramowe kg ważne aby wielkiej rewolucji nie robić a małymi kroczkami do przodu. Masz psa więc możesz z nim na spacery wychodzić jest powód żeby wyjść z domu i się ogranąć a to zawsze jakaś forma ruchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję.. Same spacery to mało, ale fakt, że zawsze coś... :)

      Usuń
  4. Oj,kochana, przybij piątkę... Mi się też nie chce, a 20 mogłabym zgubić... mało tego, na kolację była pizza, teraz pije piffo. I już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pizzę też kocham.. nawet o 23! I piwo do niej:) Pewnie, nie ma co stękać:) "Od jutra..." ;D

      Usuń
  5. Rainy kochana przed Tobą jeszcze dużo stresu i wyrzeczeń, zgubisz te kilogramy migiem, a jak nie to co? i tak jesteś fantastyczna!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mam nadzieję, ale jak będzie, to zobaczymy:) Dziękuję Ci bardzo:*

      Usuń
  6. Hej
    a ja mam pomysł jak już się przeprowadzisz do domu kup rower ale taki treningowy do domu i będziesz pedałować przed Tv na pewno trochę schudniesz, ja przytyłam w ciąży 20 kg więc wiem jak to ciężko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam rower, ale mój wspaniały mąż mi przebił koło i jest u wulkanizatora, poza tym na razie mi się nie chce ruszać;)

      Usuń
  7. Spokojnie Kochana wszystkiego się pozbędziesz :) Ja sama wzięłam się teraz za siebie i pierwszy raz udało mi się przerzucić na zdrowe odżywianie bez wpieprzania najlepiej już tydzień wcześniej wszystkiego "na zaś":D ale jak to ja nie obejdzie się bez maka raz na jakiś czas lub słodkosci raz lub dwa w tygodniu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz mi napisac, w takim razie, co jesz i jak wyglada u Ciebie takie zdrowe odzywianie!:) ja tez kocham maka, niestety:/

      Usuń
  8. Ja też tak mam, ciągle przeglądam diety, dołuję się z powodu moich kilogramów i na tym się kończy. Też chętnie zdrowo bym się odżywiała, chociaż ja nie mam czasu na gotowanie. Pewnie jakbym się lepiej zorganizowała, to dałabym radę. Ale ja mam chyba słomiany zapał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słomiany zapał, to moje drugie imię, ale w końcu nastał ten czas i waga, że nie wyobrażam sobie niczego tak dalej...

      Usuń
  9. Heheheh super post! Ile w nim bolesnej prawdy o mnie samej! Jakbyś wbiła się w moje myśli i relfleksje i ułożyła w słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!