poniedziałek, 3 czerwca 2013

Co nowego?

Ano prawie nic - stąd ta cisza w eterze.

Jutro czwarty czerwca (o Boże - już czerwiec!!!), w związku z tym jadę z rodzicami (bo T. idzie do pracy), do Gliwic na pierwszy po naświetlaniach rezonans (MR). Pojedziemy pewnie wcześnie rano, bo muszę być na czczo, dlatego, że mają mi jeszcze zrobić badania krwi i określić poziom kreatyniny. Później coś zjem i śmigniemy do mojego ulubionego lumpka w Gli, bo jutro wtorek, więc jest 10zł/kg i rodzice też są chętni ze mną pobuszować. Już odczuwam podwyższony poziom eksajtmętu na samą myśl!:D

Wczoraj po dwóch dniach, moja najstarsza siostra, razem z moją siostrzenicą pojechały do domu. Co to jest dwa dni?! Mogły przyjechać w Boże Ciało, to nie, w piątek dopiero przyjechały! Tak, oczywiście! Niby coś tam się nimi nacieszyłam, ale zawsze pozostaje niedosyt! Teraz może wpadnie w wakacje, chociaż jak na nią, to i tak nieźle jeśli chodzi o częstotliwość wizyt. Ciągle tylko praca, praca, wyjazdy, próby :( 
Coraz częściej myślę - "Jak dobrze sobie czasem prawie "odwalić kitę", wtedy ludzie, których kochamy, i którzy kochają nas, odwiedzają nas częściej! Czad! :)"

Na szczęście na częste odwiedziny nie-wiadomo-kogo nie narzekam, bo niby tyyyle osób miało się do mnie wybrać jak skończę naświetlania, ale jak się okazało, chyba większość o mnie zapomniała. I bardzo dobrze! Nie przeszkadza mi to w ogóle, w świetle mojego lenistwa i braku ochoty na jakiekolwiek spotkania ostatnimi czasy. Oczywiście z tymi, z ktorymi mam ochotę się spotkać, to się spotykam. Na przykład z moją kochaną M.! A to się pojedzie do rodziców T., a to na małą imprezę pod dzień dziecka do jego kuzyna, którego córki jestem chrzestną.

Ogólnie siedzę w domu i zajmuję się sobą, czytaniem, pisaniem, psem, wyjazdami na drobne zakupy (hurra! już odzyskałam samochód), ogarnianiem mieszkania, spaniem - chociaż już rzadziej, z racji ilości przyjmowanych sterydów. Poza tym tak sobie siedzę, myślę i obserwuję. Siebie. Długość włosów - chyba jeszcze nieświadomych tego, że rosnąc teraz robią to zupełnie niepotrzebnie i mogą sobie darować! (Więc - Włosy, apel do was, darujcie sobie!) Nadal chomiczy, posterydowy owal twarzy, który coś strasznie wolno wraca do normalnego wyglądu, mimo, że biorę już tylko jedną tabletkę Dexa dziennie. Pojawiające się raz po raz rozstępy, spowodowane wysokością cyfr wyświetlających się na mojej wadze, opłakany (chociaż już coraz mniej) stan mojej cery. Kombinuję co tu zrobić, żeby wrócić do siebie trochę szybciej. Na Dukana przecież nie wrócę, bo: 
1. Na pewno nie dostanę pozwolenia a jakbym chciała to zrobić po kryjomu, to tak się przecież nie da, 
2. I tak zaraz jadę na chemię do Gliwic, nawet jeśli na trochę, to jedzenie tam nie sprzyja tej diecie, chyba, że zorganizuję sobie własny - białkowy catering

Chodzę ostatnio spuchnięta, podenerwowana, prawie zła i wiecznie sprzątająca. Oznacza to, że zbliża mi się okres, co mnie niezmiernie dziwi, bo to by zakrawało o jakąś nieobecną w moim życiu do tej pory regularność w tej materii. Nawet jeśli jest to około 40dni i to któryś raz, to i tak mogę to nazwać regularnością! I to przy sterydach... Myślałam, że te środki jakoś zahamują cykl, ale to w końcu nie chemia. Ciekawe jak to będzie w tym wypadku. Na pewno mi się zatrzyma. Chciaż "na pewno" to złe określenie, skoro tak na prawdę nie jestem pewna niczego jeśli chodzi o chemioterapię. Idę na żywioł. 

Już 11-go, czyli dokładnie za tydzień znowu czeka mnie wyjazd do Gliwic, tym razem na kontrolę, kolejne badania krwi i jak widnieje w opisie: "ewentualne przyjęcie do Kliniki Radioterapii i Chemioterapii", czyli na oddział. Mam nadzieję, że pobędę tam nie dłużej niż 5dni. Przynajmniej te babki, których tabuny się przwijały, kiedy ja byłam na naświetlaniach, przebywały na chemii na oddziale od 2-5dni. Trochę już jestem ciekawa jak będę znosiła tą chemię... W sumie nie mogę się powoli doczekać, bo im szybciej, tym lepiej:) Wcześniej zacznę, szybciej skończę.

Nie wiem czy kiedyś wspomianałam o naszym ewentualnym wyjeździe do Brazylii do tego Jana od Boga, którego operację na odległość miałam 10 maja. Okazało się, że przyjeżdża do Bazylei (Szwajcaria) w lipcu i wybieramy się tam całą ekipą. Prawdopodobnie samochodem. Zawsze to bliżej i trochę taniej niż Ameryka Południowa, którą, nie powiem, też fajnie byłoby zobaczyć, ale ponad osiem klocków za osobę, to jednak trochę kasy za taką podróż, nawet dwutygodniową. Może kiedy indziej. Póki co, jeśli będzie bliżej, to pojedziemy do niego do Szwajcarii. Trzeba tylko ustalić z moją panią doktor kiedy będę miała drugą chemię, żeby nie kolidowała z wyjazdem. Jan ma tam być od 19-21 lipca. Skoro już będziemy w Szwajcarii, to chcemy też skoczyć do Chamonix, na Mont Blanc i do Genewy, a może i do CERNu. Bo być tak blisko i nie skoczyć tam, to byłoby głupie!

Jutro będzie relacja z Gliwic. I promise!

DN nwlbjpg

8 komentarzy:

  1. fajnie że uda Ci się pojechać do tego Jana od Boga
    na onecie znalazłam artykul o dr Burzyńskim który wynalazł lek na nowotwór ma klinikę w Stanach
    nie wiem czy o nim słyszałaś

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy włosy na pewno wypadną? Bratowa (kiedyś wspominałam) Kończy już naświetlania i chemię - miała razem. I choć ma cienkie jak druciki włosy to nie zrobiły się nawet rzadsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem na 100%, ale wolę się nastawić na to, że tak i najwyżej się rozczaruję:)

      Usuń
  3. Pisz pisz Kochana oby książkę :D Co ciekawego teraz czytasz? :) Brr szpitale :/ Obyś spędziła tam tylko 2 dni :D no dobra max 5 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się i pocę nad czymś, ale cśsiii.. ;)
      przedwczoraj skończyłam "Tata rządzi!", wczoraj "Wspaniała i kochana przez wszystkich (a w pracy też świetnie mi idzie)", ale ta druga, to jakaś porażka. Dzisiaj zaczynam "Bomba, czyli alfabet polskiego szołbiznesu" K.Korwin-Piotrowskiej.. kolejka:D

      Usuń
    2. Tata rzadzi fajna? :D Wiesz Kochana, że ja czekam na egzemplarz z dedykacją pisz pisz :D

      Usuń
    3. Dosyć fajna, ale też niczego mi nie urwała. Przyjemna, o, może tak;)

      Usuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!