piątek, 19 kwietnia 2013

Pani na włościach - IO dej serti fri

Wyszło na to, że dzisiaj i w cały weekend jestem sama w pokoju. Nie narzekam :)) Mam spokój i ciszę i będę sobie robiła, co mi się podoba. Łącznie ze smrodzeniem lakierem do paznokci i skakaniem po zaścielonych już łóżkach, czekających na nowe pacjentki :p Ale cśssiii... :D Mnie też wymienią pościel, z czego cieszę się niezmiernie! Tak, z tego też można się cieszyć! :) Czyste prześcieradło pod dupką, to je to!

Mirka też już poszła do domu. Przyszła się pożegnać i oddać mi papier toaletowy, wariatka!

Podczas porannej wizyty dowiedziałam się, że cofną mi wreszcie kroplówki i chyba znowu włączą sterydy. Lepsze to, niż picie tych czterech butli rano i jednej jeszcze wieczorem, zwłaszcza, że moja prawa dłoń już po zaledwie dwóch dniach odmówiła przyjmowania płynów dożylnie i w związku z tym piekła i spuchła. Na szczęście przepięli mnie na lewe przedramię i tym sposobem popędziłam od razu pod prysznic i na dwie godziny „do miasta”. Szaaaał!!! :D Lumpeks, Rossmann (tam o dziwo NIC nie kupiłam, zupełnie jak nie ja... ;), jakiś outlet, Biedronka, szejk z McDonald'sa. Wydałam trochę kasy i od razu mi się polepszyło samopoczucie. Zresztą wcześniej też miałam dobry humor, bo rano przeliczyłam sobie, że zostały już tylko dwa tygodnie tutaj. Dzisiaj już za mną 21-sza seria radioterapii, jeszcze 9 i spróbuję jeszcze raz poprosić panią doktor, żeby chociaż jeden jedyny raz pozwoliła mi dwa razy w ciągu dnia się naświetlić, to wtedy wyjdę 2-go maja bez marnowania trzech dni z weekendu. Jeszcze się nie podniecam, bo może być tak, że nadal będzie na nie.

Tak sobie też pomyślałam, że chyba trochę się boję powrotu do domu. Sama nie wiem czemu. Bardzo chciałabym, żeby było normalnie. Bez żadnych kloszy i trzęsienia się nade mną. Obawiam się jednak, że może nie być tak prosto... Przynajmniej nie w, że tak to nazwę, pierwszym okresie. Przewiduję maksymalnie około miesiąca na dojście do siebie i powrót do żywych...

Na koniec tematyczny fragment z niezłej książki, którą właśnie kończę.  

„Ależ dziewczyny – Bronka usiadła na murku przy ścieżce rowerowej – ja wam tak tylko sobie westchnęłam o chorobie. Ja przecież umierać nie zamierzam, to do wyleczenia jest. Będą teraz napromieniowywać mnie znowu w różnych punktach, wypadną włosy, będę osłabiona. A potem przyjdę na imprezę i wszystkie wzniesiemy toast nad orzeczeniem lekarskim, że rak wyleczony. Jest tyle kobiet, które to przeszły, amazonki i w ogóle. Aktorki, pisarki, malarki i księgowe. Cycki odrastają, a jak nie to się kupuje push-up. Z tego można wyjść, tak czytałam w piśmie dla kobiet, kiedyś w poczekalni u dentysty. Ale tak naprawdę to Bronka wiedziała, że mogiła z tego wyjdzie, a nie wyzdrowienie. Tylko nie chciała tego mówić na głos, bo zawsze trzeba mieć nadzieję. Zawsze lepiej być dzielną, niż się niepotrzebnie mazgaić.

Cwaniary” Sylwii Chutnik

16.04 - 18-te naświetlanie
17.04 - 19
18.04 - 20, czyli 2/3
19.04 - 21

20.04 - sobota, więc wolne
21 - niedziela, jw

22 - urodziny, 22-gie lampy
23 - 23
24 - 24
25 - 25
26 - 26
27 - wolne
28 - wolne

29 - 27-me naświetlania
30 - 28
1.05 - wolne
2.05 - 29, przedostatnie naświetlania (!!!)
3.05 - oczywiście znowu wolne
4.05 - wolne, bo sobota
5.05 - jw, bo niedziela

6.05 - 30, w końcu ostatnie lampy

DN nwlbjpg

2 komentarze:

  1. hahah, wreszcie nikt nie zaburzył Ci 1z10 =P o ile dziś leciało, bo nigdy nie wiem kiedy się tego teleturnieju spodziewać.
    Pamiętaj o oczach kota ze Szreka to może coś z tego weekendu wyjdzie =)

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!