piątek, 26 kwietnia 2013

26/30 - IO dej forti!

Dzisiaj mija czterdziesty dzień odkąd zjawiłam się w IO i dzisiaj będę miała 86% naświetlań za sobą! Nadal jednak nie mam odpowiedzi od pani doktor, która jeszcze dzisiaj mówiła, że gdzieś tam zadzwoni na dół i zapyta o sobotnie, ewenetualnie niedzielne lampy, żebym nie musiała totalnie bezsensownie i bezczynnie czekać tych czterech majowych, weekendowych dni (3-6). Nie nastawiam się w ogóle. Lepiej się miło rozczarować, wiadomo. Ale jasne jest, że jak się uda, to chyba kobietę ozłocę! Tylko niech w końcu przyjdzie i mi powie co i jak i czy coś ustaliła czy nie!

Już mi się marzy pobyt w domu... 
Myślami już leżę w łóżku w świeżej pościeli i przytulam się do pachnących plecków mojego T. wdychając zapach naszej małej, dwudziestometrowej norki. Ciasne, ale własne no i już niedługo... :) O ironio! Zmywam nawet w myślach gary, chociaż nie należy to do moich ulubionych zajęć, robię selekcję ubrań z zimowych na wiosenno-letnie, sprzątam łazienkę - nie, Aga, już nie chusteczkami dla niemowląt! Idę do optyka po nowe okulary, przede wszystkim wskakuję do wanny u Rodziców i tam spędzam minimum godzinę na wszelkich zabiegach pielęgnacyjnych, jakie tylko mi przyjdą do głowy. Potem idę na długaśny spacer z Mężem, uwieńczony piwkiem. Oczywiście pewnie tylko z jego strony, bo mi nie pozwoli, ale chętnie potowarzyszę mu i przy soczku czy innej herbatce. Byle na dworze, byle pod parasolem, byle z nim, w taką pogodę jak dzisiaj... Na samą myśl serce mi się raduje jak głupie! No, ale się rozmarzyłam :D W dalszej kolejności spotkania, spotkania. Oczywiście z umiarem, bo jestem strasznie senna i, powiedziałabym dość słaba, zwłaszcza popołudniami. Oko samo mi się zamyka, ale co się dziwić jeśli większość czasu spędzam w pozycji horyzontalnej czytając, śpiąc, czy gapiąc się w TV. 

W ogóle naliczyłam, że do tej pory przeczytałam od początku pobytu 12 książek, tym samym podnosząc trochę statystyki, nie tylko swoje, ale chyba całego narodu! I mam jeszcze jedną do skończenia i dwie kolejne do zaczęcia, ale dość grube, więc, ekhm, nie wiem czy zdążę;) (Haha, nieźle, boję się, że już nie zdążę przeczytać dwóch książek, tak krótko jeszcze mam tu być :D) Ale to dziwne. I przerażąjące zarazem. Co konkretnie? Ano to, że ten czas tak leci! Z jednej strony fajnie, bo szybko czas minął. Już słyszę w głowie głos T. - "A nie mówiłem, że szybko nam zleci? :)" Jak wrócę do domu, to pewnie nim się spostrzegę już będzie zaraz czerwiec... lipiec, w sierpniu nasza 4-ta rocznica ślubu, koniec wakacji, znowu jesień i zaraz rok od moich pierwszych bóli głowy. No dobra, jeszcze trochę, ale wiadomo o co chodzi. Leci czas i już. Podobno najlepiej to widać po dzieciach. (A propos, strasznie podoba mi się ta reklama z facetem, który w końcu odchodzi z domu a jego matka ciągle widzi w nim małego chłopca. Mało jest takich fajnych reklam ;) Sorry, nie ma prawie żadnych!) Wracając do dzieci, to muszę się zapytać mojej pani doktor kiedy można się starać o potomka, bo że trzeba poczekać, to nie ulega wątpliwości.

Moi rodzice się wczoraj dowiedzieli, że przez miesiąc teraz nie mogę jeszcze iść na basen, nie mogę jeździć rowerem, samochodem. Ogólnie powinnam po prostu o siebie dbać, nie przemęczać się i prowadzić "oszczędzający tryb życia". Ala ma tak napisane w wypisie. Kontrola za jakieś 3 miesiące, ale tego się dowiem szegółowo przy wyjściu. Muszę jeszcze zapytać o wyjazd za granicę albo podróż samolotem. No i to dziecko. W zasadzie dobrze, że to głowa, bo przy macicy albo piersi pewnie byłoby gorzej. No i jakbym miała zamisat radioterapii "chemię", bo ona powoduje obiawy jak przy menopauzie. Naświetlania macicy też są średnio wskazane jeśli ktoś chce się rozmnożyć. Dzięki więc, że to jednak mózg. Niby gorzej a w tym wypadku lepiej. Zresztą nie ma lepiej/gorzej. Było minęło!

Dzisiaj odpoczywałam aż do 13:00, czyli do obiadu i po obiedzie wyskoczyłam na godzinny spacer, bo skończyła mi się woda i pasta do zębów. Kroki skierowałam do Biedronki, ale było baaardzo gorąco i nie powiem, zmęczyłam się trochę. Od jednego spaceru jeszcze się nikt nie z****ł! (Teraz już, Szanowny Mężu wiedz, że leżę i odpoczywam, więc nie dzwoń z łaski swojej z OPeeRem!)
Jutro odwiedziny przemiłych gości, których już nie mogę się doczekać!!! :D W niedzielę również, ale z tego co wiem, to wpadnie raczej sam pan T. <3 W poniedziałek będzie mój ostatni poniedziałkowy wpis z Instytutu!!! W kolejny poniedziałek będę pisać już z domu, o ile pozwolą mi na to emocje, czas i wszystko związane z tym wyczekiwanym, już coraz bardziej, powrotem do domu...

Postanowiłam, że w ten weekend nie piszę, więc odezwę się najprędzej w poniedziałek, no chyba, że coś ulegnie zmianie... Zwyczajnie już mi się nie chce i też, nie oszukujmy się, nie ma za bardzo o czym pisać. Robię codziennie prawie to samo. Wstaję-wizyta-jem-śpię-czytam-jem-speceruję-leżę-czytam-śpię-mam naświetlania-jem-śpię. Ogólnie jestem zmęczona i senna. Wybaczycie przecież :P

Countdown:
22 - 22-gie lampy
23 - 23
24 - 24
25 - 25
26 - 26

27 - wolne
28 - wolne

29 - 27-me naświetlania
30 - 28
1.05 - wolne
2.05 - 29, przedostatnie naświetlania (!!!)
3.05 - oczywiście znowu wolne
4.05 - wolne, bo sobota
5.05 - jw, bo niedziela

6.05 - 30, w końcu ostatnie lampy


DN nwlbjpg

4 komentarze:

  1. okazuje się,że można tęsknić za codziennymi czynnościami, których się nie lubi =)
    dzisiaj z Tymonkiem byłam w parku Chopina. Ale dał koncert... chyba z godzinę płakał nie wiadomo czemu. Nie słyszałaś go przypadkiem? =P
    już niedługo, coraz bliżej.... Powiedz T. żeby zbierał duuużo brudnych naczyń na Twój powrót =D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie slyszalam, widocznie to nie byl szczyt jego mozliwosci;) biedny:* z tymi naczyniami, to bym nie przesadzala, bo wszystko ma swoje granice;)

      Usuń
  2. Wybaczymy :D jakby Ci się jednak skończyły książki, lub, jeśli chciałabyś po powrocie do domu ujrzeć nowe (tzn raz przeczytane przeze mnie:D) to służę uprzejmie wysyłką :) odpoczywaj ile wlezie ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Serce, jeszcze mam tu prawie 1000 stron i raczej nie wchlone:) buzka!

      Usuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!