piątek, 1 lutego 2013

Mija...

Prawie wszystko: znikają "parchy" z twarzy, opuchlizna z głowy, blizna się goi - chociaż muszę przyznać, że tyle się śmiałam ostatnio, że wydawało mi się, że z tego powodu czasami coś mi je ciągnęło i potem lekko krwawiły ;) No ale co, jak mam się nie śmiać?! Jak?!
Z wielką radością wczoraj stwierdziłam, że moje mrowienie lewej ręki ustąpiło w liczbie 3 palce na 5  - jeszcze serdeczny i mały i będzie komplet! :D Trochę ju mnie to denerwowało powoli... a pan Mąż skwitował tylko "Hm, to dobrze, myślałem, że Ci puści gdzieś za pół roku".
Twarz mi powoli puszcza wodę nagromadzoną przez sterydy, czyt. odchomiczam się. Włosy rosną jak szalone, siniaki po zastrzykach i wenflonach bledną, strupy odpadają (mniam!), kolana już nie bolą, co za tym idzie nie biorę Ketonalu przed snem, który jest dłuższy, twardszy i spokojniejszy. Wczoraj byliśmy na spacerku i to daleko, dzisiaj powtórka! Dzisiaj też wpadnie jedna z moich Sióstr - ta, co jest na miejscu, a w weekend Ciocia z Wujkiem z Krakowa - zaczynają się goście, pielgrzymki i moje powtarzanie "Dziękuję!", czas wyjąć dyktafon...

DN na luzie o guzie

12 komentarzy:

  1. Cieszę się, że szybko wracasz do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że wszystko wraca do normy. Weekend przeleci, sam nie będziesz wiedziała kiedy, bo goście. A od nowego tygodnia poczujesz się jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę jaka szybka regeneracja :D Miłego weekendu :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wracamy do normalności :) zamiast dyktafonu napisz na karteczce nie będziesz musiała przewijac ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze czytać pozytywne wiadomości :-) Cieszę się, że szybko wracasz do zdrowia :-) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie, że wracasz do siebie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!