Drugiego dnia pobytu w Szwajcarii ruszyliśmy w kierunku Genewy, czyli od St.Gallen około 280km. Tam w dość tanim hotelu Premiere Club, spaliśmy dwie noce. Śniadanka płatne po 5 Euro, wifi za darmo, ale internet działał bardzo wolno. Ale przecież nie przyjechaliśmy "na internet". Tu następuje kilka fotek:
Najsłynniejszy widok z Genewy - fontanna, której pompa o mocy 1 mln wat wyrzuca wodę z prędkością 200km/h. Najwyższa w Europie, ma około 150m.
Do prawdy zupełnie nie wiem dlaczego, ale jak z T. zobaczyliśmy tą rzeźbę, ukradkiem "pod wąsem" uśmiechnęliśmy się do siebie ;)
Jedna z klimatycznych uliczek, których nie ma tam zbyt wiele, ale znalazłam chociaż tą :D
Takie lubię najbardziej!
Następnego dnia pojechaliśmy do Chamonix, żeby wjechać kolejką na szczyt Aiguille du Midi (3842m). T. już tam był za czasów studiów, ale zawsze chciał mnie tam zabrać i mi pokazać. Aaawwww! Wjazd kolejką dla osoby dorosłej, w obie strony to koszt 50 Euro, ale widoki i przeżycia są zdecydowanie tego warte!!! Zwłaszcza gdy kolejka mija słup i w pewnym momencie odnosi się wrażenie spadania. Ludzie się wtedy drą :D Z kolei z góry widać ludzi, którzy do prawdy już nie mają co robić, tylko się wspinają na ten szczyt na piechotę. Samo miasto delikatnie przypomina Zakopane, więc i pod tym względem przypadło T. bardzo do gustu, bo on uwielbia Zakopane i często mnie tam ciągnie, ale nie narzekam :) Koło 17.00 lunęło i cieszyliśmy się, że udało nam się "odbębnić" kolejkę wcześniej, bo później przez chmury nie zobaczylismyśmy nic a tak pogoda była cudowna i widoki przednie. Stąd i zdjęcia pięknie się udały. Oto kilka najciekawszych:
Widok z pierwszej stacji.
Szczyt.
Moje ulubione! :)
Zrobione już na samym szczycie, który wygląda z dołu tak: ta à la butelka, to już najwyższa część, która była niestety zamknięta.
To widok z kolejki między pierwszą stacją a "dołem"
Tu już zbierają się chmury, ale my schowaliśmy się "na pizzy"
Sam środek transportu wygląda tak:
To już panorama dworca. T. jako miłośnik trzaskania panoram stał się w tym mistrzem. Można mu zakładać profil na facebooku - "TN Photography" ;)
Tyle jeśli chodzi Genewę i Chamonix.
Dzisiaj byłam w Gliwicach na morfologii. Trochę długo to trwało, ale okazało się, że "Pani D. ależ pani wyprodukowała tych czerwonych krwinek... no naprawdę!" Wyniki mam świetne, aż dziw bierze :) T. w szoku. Nie wiem co o nich myśleć. Może to "Janek"? Cholera wie! W każdym razie wszystko mam idealnie, jedynie dwie rzeczy są podwyższone, a trzy obniżone, ale T.mówi, że to w granicach błędu, zupełnie nieznacznie, i że mam krew lepszą niż niejedna osoba nie na chemii.
Spotkałam Alę, która czekała razem ze mną pod 1.004, ale ona na wyniki MR. Sporo pogadałyśmy :) Okazało się, że postrach oddziału - słynna Pamela nie żyje. Była już bardzo schorowana i niemal co wizytę ją widziałam. Tak samo ostatnio, jak byłam na chemii 11.07 ktoś ją wiózł na oddział wózkiem. Miała chłoniaka, z przerzutami na płuca i kiedyś odmówiła leczenia, więc jej się znacznie pogorszyło. Leczyła się i leczyła aż w końcu... się wyleczyła z ziemskiego padołu. Biedna jej dwójka małych dzieciaczków.
Teraz jadę znowu za tydzień, w czwartek 1.08, tym razem już na chemię i będę musiała spędzić tam jedną noc. Ale jedna noc mi zupełnie nie straszna, zwłaszcza, że w piątki, jak się dzisiaj okazało w tym lumpeksie jest też 10zł/kg, ale na drugiej sali - z żółtymi koszykami. My chodzimy zawsze na czerwone koszyki, bo nie wiedzieliśmy, że w piątki są najtańsze te żółte. Proszę, jak się wszystko fajnie składa :))
DN na luzie o guzie
Miło czytać o wynikach :)
OdpowiedzUsuńA widoki przepiękne, Szwajcaria mi się kiedyś marzy. Widok z góry wygląda zatrważająco - szczególnie ten jakby korytarz - te (nie wiem jak to nazwać) drewniane balkoniki wyglądają jakby na skałach wisiały! Chyba dobrze widzę?
A zimno tam było?
Te jakby balkoniki, to korytarzy, którym się idzie na taras widokowy. Prawie wiszą, ale nie trzęsie się nic jak idziesz, chyba, że Twoje kolana;) Niby 3st., ale ponieważ świeciło słońce, to tak się nie odczuwało tej temperatury:)
UsuńNie ma to jak znaleźć pozytywne strony spędzenia nocy w szpitalu- co te lumpy są w stanie zrobić z ludźmi ;p
OdpowiedzUsuńDokładnie, teraz skupiam się na tym kiedy mam wizytę i kombinuję po ile wtedy jest kilogram szmat w tym lumpie:) Tylko, że szafa już pęka w szwach...
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń