środa, 1 maja 2013

29/30 = "Wielka radość w domu Gucia" !!! - IO dej forti fajw

Dzisiaj już po 9.00 byłam na lampach. Przedostatnich !!! Takim "tajnym" przejściem, bo w święta i dni wolne, takie oficjalne w tygodniu ogólnodostępne, jest zamknięte). Nie czekałam długo, a i Cyklop działał swoim normalnym trybem. Normalnym - mam na myśli - szybkim, bez dłuższego zastanowienia, co mu się czasem zdarzało. Nieraz zaczynał prawie od razu ustawiwszy się w odpowiedniej pozycji, a niekiedy wisiał nade mną, potem coś poprzesuwał, przejechał kawałek, postukał, pogapił się i dopiero "celował". Dzisiaj był bardzo grzeczny i szybki. Zresztą jak pani, która obsługiwała mnie pierwszy raz. Nigdy wcześniej jej nie widziałam, bo to nie moja zmiana. Są trzy pięciogodzinne: 7-12, 12-17 i 17-22. Pani była oczywiście przemiła - jak wszyscy tutaj w IO zresztą! W sprawie jutrzejszych, moich ostatnich już lamp poradziła mi, żebym jutro przyszła koło 12, bo rano są podobno awantury wśród pacjentów przyjezdnych z tymi, którzy są z IO. Tego chcę uniknąć i przyjdę na tą drugą zmianę a potem, prawie na walizkach już tylko będę czekać na wypis... Podziękowałam serdecznie i nie omieszkałam, zresztą szczerze i bez ogródek, powiedzieć jej, że jest bardzo piękną kobietą i życzyć jej, z szerokim uśmiechem, miłego dnia. 

Dziwną rzeczą jest to, że mam okres. Myślałam, że od sterydów nie będę miała a tu nagle, nawet o jakimś zupełnie dziwnym i, powiedzmy, "regularnym" zupełnie jak nie na mnie czasie - mam. "Nie bój, nie bój, odetną ci..." jak tą wodę, światło i gaz w "Misiu", ale to dopiero po chemii. Jedne "chemiczki" się cieszą, bo mają spokój, z drugiej jednak strony uderzenia gorąca i zimna jak przy menopauzie. Nie wiadomo co gorsze. Nie myślę o tym nadal. Odliczam godziny do jutra i jestem mega szczęśliwa, że juz południe mojego ostatniego dnia tutaj. Ostatniego, bo jutro to już zupełnie coś innego. Jutro już czeka na mnie inny świat, inne emocje, wydarzenia, czynności. Nowe życie!

Tak więc jutro po:
45 dniach i nocach, ~ 1080 godzinach, ~ 64800 minutach, ~ 3888000 sekundach
~ 133 szpitalnych, bądź, co bądź smacznych posiłkach
6 bezlampowych weekendach
Świętach Wielkanocnych
moich 28. urodzinach
30 wylegiwaniach się pod Cyklopem 
w sumie średnio 450 minutach napromieniań
210 celowaniach Cyklopa w 7 rożnych pól na mojej głowie
40 postach na blogu
7 czwartkowych oficjalnych wizytach z profesorem T.
4 wenflonach
3 morfologiach krwi
1 zmianie pościeli
12 przeczytanych książkach
Wielu poznanych ciepłych, miłych (czasem ciut mniej) kobiet, dziewczyn
Wielu wieczorach z 1z10 i porankach z DDTVN
Wielu różnych tabletkach i kroplówkach, które chcąc nie chcąc musiałam przyjąć, siniakach, krwiakach, podskórnych wylewach, spuchniętych żyłach, kilku gramach włosów, których mi ubyło, kilku pysznych wuzetkach, pizzach, lodach z bufetu, wyjściach na spacery do parku i zakupy...
I ani jednym dniu pełnym smutku czy tym bardziej łez albo zwątpienia! 

Co się dzieje dalej? Ano wychodzę - to następuje po tym wszystkim! Wychodzę, ale wracam bogatsza o to doświadczenie, które jeszcze raz powtarzam - cieszę się, że nastąpiło! To raz. Dwa - jestem bogatsza o historie i rady tych, które były tu ze mną przechodząc swoje leczenie chemią. Mnie też jeszcze i to czeka, ale dam radę :DD Kto, jak nie ja? :DD 
A póki co czeka jeszcze coś - "gary w domu" :) I moje Kochanie. Którym teraz ja planuję się porządnie zająć - jak przystało na przykładną żonę, która bardzo chce się odwdzięczyć Najcudowniejszemu Mężowi na świecie za to, jak się dzielnie spisywał przez cały ten czas, i dawał sobie radę z tą trudną i na pewno, bardzo go męczącą, nie tylko fizycznie, sytuacją. Tylko jak się odwdzięczyć za takie coś? Za takie poświęcenie i wielką miłość jaką dostałam?

Dziękuję również Wam!!!

Za każdy komentarz - za każde słowo, maile, wirtualny uśmiech w moją stronę, myśl na mój temat, modlitwę. Za wszystko! Że chciało się Wam czytać moje "wypociny", które bardzo mi pomagały, w tych, nawet nie tak strasznie trudnych chwilach. Wierzcie mi, wszystko się da przeżyć! Nie ma takiej rzeczy, z którą człowiek sobie nie da rady. Kwestia podejścia i nastawienia psychicznego. Wiem, że każdy w sobie ma taką siłę, o której nie wie, że ma, ale ona tam jest. Zawłaszcza jak ma ogromne, jak ja, wsparcie w Najbliższych! Wszystko jest po coś i jest przeogromną wartością, zwłaszcza jak umiemy to docenić i wynieść z tego samo dobro. Zdać sobie sprawę, że to i tak część naszego życia, które jest przecież tak nieprzewidywalne, zaskakujące i zarazem piękne, mimo, że nie zawsze idzie po naszej myśli! Trudne doświadczenia pomagają nam docenić to, co mamy, a na co nie zwracamy uwagi na co dzień. Te proste a jakże ważne rzeczy! Jeśli nie najważniejsze.

Od tereaz nie oglądam się za siebie i czekam co przyniesie mi moje cudowne życie, które, jak się okazało jest pełne tych wspaniałych ludzi:) Życzę Wam samych takich cudownych osób wokół Was. Nie ma nic ważniejszego!

Ode mnie to na ten czas tyle wiadomości z Instytutu Onkologii w Gliwicach. Odezwę się jakoś, bo temat jeszcze się, jak się wczoraj okazało, nie skończył - To be contnued! Czy jak kto woli cdn...


DN nwlbjpg

5 komentarzy:

  1. Super podsumowanie ale tak btw TO NIE ŻADNE WYPOCINY ;) czysty humor, polot i fantazja :D poza tym znam kilka blogów o tematyce chorobowej i nie da się ich czytać bez stresu, a tu !? sama słodycz ;) udanego ostatniego dnia ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziekuje Kochana za tak mile podsumowanie tego, co robie w zasadzie glownie dla siebie:) buziaki!:*

      Usuń
  2. Bardzo mądre słowa podsumowania. Kwintesencja teorii o życiu. Niestety nie czytałam wszystkich wpisów ale i tak miło mi że Cię wirtualnie poznałam i odnalazłam. Wracaj do męża - ja swojego będę miała już za 23 dni ale z tego co piszesz to chyba dobra instytucja :) Buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka tam kwintesencja;D ot, zycie moim zdaniem i to, co w nim najwazniejsze:) ja rowniez sie ciesze, ze chcialas uczestniczyc w tym popelnionym przeze mnie blogu:) sciskam strasznie mocno!:*

      Usuń
  3. A Ty już pewnie w domku, biegasz, zmywasz itd =) trzymaj się cieplutko i udanego grillowania

    OdpowiedzUsuń

Błagam, nie piszcie, że mi współczujecie, bo na prawdę nie ma czego!